Humor z więziennej celi

2974
Zielona Mila-The Green Mile-Michael Clarke Duncan, Jeffrey DeMunn, David Morse, Doug Hutchison

Żona jednego z osadzonych przyszła do naczelnika więzienia z prośbą
o lżejszą pracę dla męża.
– Droga pani – odpowiada urzędnik – przy składaniu kopert jeszcze nikt się
nie przemęczył.
– Tak, lecz on potem po nocach jeszcze musi kopać jakiś tunel…


– Czym się zajmuje Twój ojciec?
– Właściwie to nie wiem, czasami myślę, że jest ślusarzem, czasami, że księgowym.
– Jak to!?
– Bo wieczorem czyści wytrychy, a rano liczy pieniądze.


Rozpoczyna się rozprawa o morderstwo;
– Przyznaje się pan do zarzucanego mu czynu – mówi sędzia.
– Nie!
– Dowody jednoznacznie świadczą przeciwko panu, wie pan, jaka grozi kara
za składanie fałszywych zeznań?
– Dużo mniejsza niż za morderstwo.


Naczelnik więzienia wezwał na dywanik jednego ze strażników:
– Jak to się stało, że na pańskiej służbie więzień uciekł z celi?
– Miał klucz, panie naczelniku.
– Ukradł go panu!?
– Nie ukradł, tylko uczciwie wygrał w karty.


Trzech kumpli wyjechało do pracy za granicę. Po trzech miesiącach wróciło dwóch.
Żona trzeciego pyta się kolegów:
– A Janusz gdzie?
– Musiał zostać.
– Dlaczego?
– Bo sklep otworzył.
– Sklep! Po trzech miesiącach, skąd miał pieniądze?
– On ten sklep łomem otworzył…


W więziennej celi spotykają się starzy znajomi.
– Kopa lat, w końcu wpadłeś, jak to się stało?
– Przez odciski.
– Co zapomniałeś zabrać rękawiczek na robotę?
– Nie, przez odciski na stopach nie dałem rady uciec przed policją.


Skazali gościa na karę śmierci, ponieważ był za gruby, żeby się zmieścić na krześle elektrycznym, na miesiąc przed egzekucją zarządzono ścisłą dietę. Po tygodniu facet nie schudł ani kilograma. Zredukowano dietę do samych płynów, po kolejnym tygodniu, waga skazańca znów się nie zmieniła. Dzień egzekucji zbliżał się nieuchronnie, facet dostawał tylko szklankę wody. Po tygodniu ważą go, bez zmian.
– Dlaczego pan nie chudnie? – pyta więzienny lekarz.
– Jakoś nie mam motywacji.


– Czy oskarżony był już karany? – pyta sędzia.
– Tak, za konkurencję.
– Za konkurencje nikogo się nie karze. A co oskarżony robił?
– Takie same banknoty jak mennica państwowa.


Włamywacz żali się koledze:
– Ale wczoraj miałem pecha, włamałem się do prawnika. Złapał mnie na gorącym uczynku, powiedział, że albo spadam, albo wzywa policję, wymienił kilka paragrafów, za które pójdę siedzieć.
– To jednak miałeś szczęście.
– Nie do końca, policzył sobie 500 zł za poradę, plus VAT!


Halinka była spokojną, młodą dziewczyną, nie piła, nie paliła, nie szlajała się po nocach. Kładła się spać codziennie o 22.00 i wstawała o 8.00 rano.
Wszystko się zmieniło, gdy wyszła z więzienia.