Humor pracowniczy

3394
robotnicy w kaskach ochronnych idący do pracy

Właściciel składu opału do nowego pracownika;
– Pracujesz tu już miesiąc i nadal nie odróżniasz węgla od koksu!
– Ale ja już się od szefa nauczyłem, że tona ma 950 kg…


Agencja reklamowa, jeden z pracowników wychodzi do domu o 16-tej,
kolejnego dnia to samo. W piątek koledzy nie wytrzymali.
– Co ty, jaja sobie robisz, to my tyramy po 16 godzin, a ty po 8 sobie wychodzisz?
– Tak, ale ja jestem na urlopie…


Baca zatrudnił się w kopalni, już pierwszego dnia miał pecha i wpadł do starego,
nieczynnego szybu. Zbiegli się koledzy;
– Franek, jesteś tam?
– Jo.
– Nic ci się nie stało?
– Ni.
– To wyłaź stamtąd.
– Kaj ni moge, bo jeszcza lece…


Rozmawiają dwaj przedsiębiorcy;
– Co u Ciebie nowego?
– Szukam księgowego.
– Przecież niedawno jednego zatrudniłeś?
– No właśnie go szukam…


Damulka pracuje w biurze, jej współpracownik mówi, że jej ładnie pachną włosy.
Ta od razu biegnie do szefa ze skargą, że jest molestowana seksualnie.
– Dlaczego tak myślisz, nie pomyślałaś, że to może być komplement?
– Normalnie tak bym pomyślała, ale on jest karłem…


Kierownik wzywa pracownika na dywanik;
– Już piąty raz w tym tygodniu spóźnił się pan do pracy. Jaki z tego wniosek?
– Że dziś piątek?


Rozmowa dwóch pracownic ZUS-u;
– Pospiesz się z tym śniadaniem, za pół godziny przerwa obiadowa…


Pewna firma otrzymała list od swojej filii na Saharze, a w nim tylko trzy słowa:
– Brak nam wody!
– Oni zawsze przesadzają – stwierdził dyrektor – nie ma się czym przejmować.
– Tym razem sprawa jest poważna – zwraca uwagę sekretarka – znaczki pocztowe
są przyczepione spinaczami!


Facet notorycznie spóźniał się do pracy, bo zasypiał. W końcu szef zagroził,
że jeśli jeszcze raz się spóźni, wyleci z pracy. Facet budzi się rano, na zegarku 8.00,
a do pracy miał na 7.00. Myśli, co tu robić, przypomniał sobie, że ma sąsiada dentystę. Biegnie do niego, wali w drzwi, zaspany sąsiad, pyta:
– Co się stało.
– Wyrwij mi 4 zęby z przodu i umaż twarz krwią, że niby miałem wypadek.
Dentysta tak zrobił i mówi:
– 400 zł się należy.
– Ale od wyrwania jednego zęba było zawsze 50 zł, w sumie 200 zł – odpowiada
zdziwiony facet.
– Ale dziś jest podwójnie, bo to niedziela.


Dyrektor wezwał pracowników;
– W związku ze zbliżającym się jubileuszem firmy trzeba zorganizować coś,
o czym będzie mówić cała Warszawa, zarządowi zależy, żeby koszt był nie wielki,
a sam jubileusz przyniósł zadowolenie wam – pracownikom. Jakieś propozycje?
Zgłasza się jeden z pracowników;
– Proponuję, żeby pan dyrektor skoczył z Pałacu Kultury. Cała Warszawa o tym będzie mówić, koszt żaden, a co do zadowolenia pracowników…