Wycieczka studentów pierwszego roku wydziału budownictwa i inżynierii zwiedza budowę wieżowca, oprowadzający ich kierownik budowy, przed wejściem poucza żaków:
– Na budowie bardzo ważne jest noszenie kasku. Kiedyś jednemu robotnikowi, który nie nosił kasku, cegła spadła na głowę i w ciężkim stanie trafił do szpitala. Innym razem również spadła na głowę cegła robotnikowi, który kask nosił, zamiast jechać do szpitala, zadowolony wrócił do domu. Teraz wszyscy zakładamy kaski i idziemy obejrzeć budowę.
Są jakieś pytania?
Zgłasza się jeden ze studentów:
– Ja znam tego, co mu cegła na głowę spadła, on dalej zadowolony w kasku chodzi.
Ekipa przyjechała na nową budowę, szef zebrał robotników i mówi:
– Panowie tę robotę wykonujemy najlepiej, jak się da, ściany mają być proste, okna równo osadzone. Żadnych fuszerek czy wynoszenia materiałów. Macie pracować jak byście budowali własny dom.
– A co tu będzie? – pyta jeden z pracowników.
– Izba Wytrzeźwień.
Pewien drogowiec chciał być dżentelmenem i zaprosił dziewczynę do walca.
Początek XX wieku, na budowie drapacza chmur w Nowym Jorku trzech imigrantów siada do śniadania; Irlandczyk, Francuz i Polak. Francuz żali się kolegom:
– Od dziesięciu lat codziennie jem kanapki z serem, jeśli dziś w kanapce znajdę ser, nie zniosę tego więcej i skoczę z rusztowania.
Wyjmuje kanapkę, odwija z papieru, w środku ser, skacze. Irlandczyk spojrzał na kolegę:
– Od dziesięciu lat jem kanapki z szynką, mam już tego dość, jeśli w tej kanapce będzie szynka, też skoczę.
Wyjmuje kanapkę, zagląda do środka, a tam szynka, skoczył. Polak myśli:
– Od dziesięciu lat jem tylko kanapki z kiełbasą, jeśli w tej kanapce znajdę kiełbasę, też skoczę.
Wyjmuje kanapki, zagląda, kiełbasa i skacze.
Na pogrzebie trzech robotników spotykają się trzy wdowy. Zrozpaczona Irlandka mówi:
– Nie rozumiem, dlaczego Patryk to zrobił, od dziesięciu lat, codziennie szykowałam mu kanapki z szynką, zawsze mu smakowały.
– Ja również nie rozumiem Pierra – płacze Francuska – od dziesięciu lat daje mu kanapki z serem, nigdy się nie skarżył.
Na to Polka:
– Ja to w ogóle Staśka nie rozumiem, zawsze sam sobie kanapki robił.
Malarz maluje ścianę, podchodzi do niego elektryk:
– Stasiu, mocno trzymasz ten pędzel.
– Pewnie.
– Dobrze, to zabieram drabinę.
Po czym poznać, że sąsiad ma remont?
Nogi wyciera wychodząc z mieszkania.
Na budowie:
– Panie majster, bo Rysiek z rusztowania spadł!
– To mu powiedz, żeby nie wchodził z powrotem, bo pora na śniadanie.
– On chyba wie, bo koło zegara leciał.
Na izbę przyjęć przywieziono pracownika tartaku, któremu obcięło wszystkie palce u rąk. Lekarz obejrzał dłonie i mówi do pacjenta:
– Dawaj te palce, zaraz je przyszyjemy.
– Ale ja nie mam tych palców!
– Czemu ich nie zabrałeś ze sobą?
– A jak miałem je pozbierać?!
Szef mówi do robotnika niosącego na plecach dwa worki cementu:
– Nie byłoby łatwiej na taczce?
– Może i łatwiej, ale kółko trochę w plecy gniecie.
Facet został zatrudniony do malowania pasów na drodze.
Pierwszego dnia pomalował 10 km pasów.
Drugiego dnia 5 km.
A w trzecim dniu pomalował tylko 1 km.
Następnego dnia rano, wzywa go szef:
– Co się z panem dzieje, co dzień gorzej pan pracuje.
– To nie moja wina, że mam coraz dalej do wiaderka z farbą.